"Wspomnę o Tobie, gdy będę płakać. Gdy nad falami, deszcz się rozpada"
~ 6 Lat wcześniej. Dzień wyjazdu Ally z Los Angeles ~
Brunetka siedziała przed biurkiem z długopisem w ręku i myślała nad słowami, które na pisze w liście pożegnalnym do swojego przyjaciela. Wszystko było już gotowe do wyprowadzki. Tylko jak zwykle Ally nie była gotowa. Chciała pożegnać się ze swoim przyjacielem, ale nie wiedziała co ma napisać. Nie lubiła pożegnań dlatego nie chciała spotkać się z nim, aby osobiście mu o tym powiedzieć. "Po co miałabyś się z nim spotykać? By potem i tak stchórzyć i mu o tym nie powiedzieć?" jej podświadomość przemówiła. Ally zgodziła się z głosem. Kiedy chciała powiedzieć o tym blondynowi, nie udało jej się i powiedziała, że nic się nie stało. Chłopak uwierzył jej. A dziś sam nie wie, co dzieje się z jego przyjaciółką. Wczoraj brunetka nie była już tą samą radosna dziewczyną co kilka miesięcy temu. Ally chodziła smutna, zdołowana i mało mówiła. A jeszcze kilka miesięcy temu była radosną, zadowoloną dziewczyną, a o gadaniu nie wspomniałam. Potrafiła zacząć każdy nawet najmniejszy temat, a teraz jest inaczej. W końcu Ally wzięła się za pisanie, w końcu miała niecałą godzinę na napisanie i oddanie tego listu Austin'owi. Po 15 minutach miała już napisany list, szybko zeszła na dół i zakładając na swoje bose stopy buty wyszła z domu nie powiadamiając o tym swoich rodziców. Na jej szczęście Penny dobrze wiedziało co działo się teraz z jej córką. Nie chciała zabierać Austin'owi Ally, ale nie mogła inaczej postąpić. W końcu jej mama prawie umierała, wiec musiała przy niej być. Ally nie miała za złe tego rodzicom, kochała swoją babcie jak nikogo innego i chciała z nią spędzić resztę jej czasu. Mimo iż Ally miała w tedy 11 lat była bardzo mądrą i odpowiedzialną dziewczynką. Biegła ile sił w nogach w stronę domu rodziny Moon'ów. Kiedy dotarła do posiadłości blondyna i weszła na posesję. Z lękiem przed tym kto może jej otworzyć drewniane wrota weszła po trzech schodkach i stanęła przed drzwiami. "Podasz list i uciekasz. Bez zbędnych komentarzy" mówiła do siebie w myślach. Wzięła głęboki wdech i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili przed swoją osobą zobaczyła uśmiechniętą mamę Austin'a. Mimi była bardzo dobrą kobietą. Kochała swoich synów i nigdy nie chciała dla nich źle. Rodzice Austin'a uwielbiali Ally. Myśleli, że kiedyś uda im się stworzyć kochającą się rodzinę. Jednak wieść o wyprowadzce brunetki strasznie ich zasmuciła.- Dzień Dobry Pani - powiedziała z lekkim uśmiechem Ally
- Witaj skarbie - powiedziała z uśmiechem. Gestem reki pokazała aby weszła do środka, jednak młoda Dawson pokręciła przecząco głową
- Ja tylko na chwilę - powiedziała cicho - proszę przekazać Austinowi ten list. Tam jest wszystko wytłumaczone. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy - powiedziała i odwróciła się na pięcie. Pani Moon nie byłaby sobą gdyby szybko nie złapała brunetki za nadgarstek
- Co się dzieje Ally? - spytała spokojnym i ciepłym głosem. Ally westchnęła, odwróciła się do kobiety i smutnym tonem powiedziała
- Muszę wyjechać. Ale nie na kilka dni, na stałe. Moja babcia ciężko zachorowała, jadę do niej na te jej ostatnie dni. Słyszała Pani co z nią jest - powiedziała. Mimi pokiwała zgodnie głową - Chcę spędzić z nią ten jej ostatnie dni. Ale rodzice nie chcą potem tutaj wrócić, chcą zamieszkać w innym miejscu - powiedziała, a kobieta słuchała jej. Mimi dobrze wiedziała, że Ally trudno jest o tym mówić. Było jej trudno opuszczać Los Angeles i zostawiać Austin'a. Ale nie mogła nic innego zrobić. Nie była pełnoletnia, nie mogła zostać tutaj bez opieki. Miała przecież dopiero 11 lat. Mimi ze zrozumieniem pokiwała głową
- Dobrze cię rozumiem, słońce - powiedziała troskliwym głosem
- Chciałabym tutaj zostać. Ale nie mogę tego zrobić rodzicom, a po drugie to kto by się mną zajął? Nie mam tutaj rodziny - powiedziała. Mimi mocno przytuliła małą brunetkę. Ally szybko odwzajemniła gest kobiety
- Rozumiem - powiedziała do jej ucha
- Nie jest Pani na mnie zła? - spytała z nadzieją kiedy oderwała się od kobiety. Mimi zaśmiała się cicho
- Kochanie. Nie mogę być na ciebie zła. Wiem o tym, że bardzo kochasz swoją babcie i chcesz z nią przeżyć te ostatnie dni - powiedziała spokojnie - A teraz leć. Do Zobaczenia Allyson - powiedziała i pocałowała w policzek Ally. Brunetka ostatni raz mocno przytuliła Panią Moon i zmierzała w kierunku wyjścia z posesji. Kiedy zamknęła furtkę odwróciła głowę w stronę Pani Mimi. Kobieta pomachała jej na pożegnanie, a brunetka odwzajemniła gest. Odwróciła się w stronę swojego domu. Jednak zatrzymał ją głos, głos Austin'a. Ally nie chciała się odwracać, ale niestety zrobiła to.
- Ally, co ty tutaj robiłaś? Czemu moja mama stoi na zewnątrz i ci macha? - spytał zdziwiony i powolnym krokiem podchodził do brunetki. Oczy Ally się zaszkliły, jednak nie chciała zacząć płakać. Nie teraz. Musiała być silna
- Przepraszam Cię. Nie mam innego wyjścia Austin. Żegnaj - powiedziała łamiącym się głosem.
- O co chodzi? - spytał, a brunetka nic nie odpowiedziała, tylko uciekła. Biegła w kierunku swojego domu. Nie chciała z nim gadać. Nie chciała. Austin zdziwiony zachowaniem przyjaciółki wszedł na swoją posesję i podszedł do swojej mamy
- Mamo o co chodzi? - spytał niepewnie
- Synku, posłuchaj. Jest pewna sprawa, którą Ally nie potrafiła ci inaczej przekazać. Dlatego napisała dla ciebie list. Proszę - dała mu do ręki białą kopertę. Austin pokiwał zgodnie głową i szybko wybrał się do swojego pokoju. W tym samym czasie Ally dobiegła w końcu do swojego mieszkania.wleciała do domu jak torpeda. Zamknęła szybko drzwi i oparła się o nie plecami. Penny kiedy usłyszała trzask drzwi szybko poszła do przedpokoju. Kiedy zobaczyła zdyszaną córkę szybko do niej podeszła
- Ally co się stało? - spytała zmartwiona Penny stanem swojej starszej córki
- Wyjeżdżamy jak najszybciej - powiedziała brunetka i szybko zabrała swoje bagaże. Penny zdziwiona zachowaniem swojej córki tak samo jak Ally zabrała swoje bagaże. Lester zrobił to samo, a Penny szybko wróciła po Stellę, młodszą siostrę Ally. Kiedy drzwi od mieszkania zostały zamknięte rodzina wsiadła do samochodu - Tato ruszaj, szybciej! - brunetka piskliwym głosem poganiała swojego tatę. Kiedy rodzina Dawson'ów odjechała z piskiem opon uspokojona Ally wypuściła cicho powietrze i oparła się o oparcie siedzenia. Kiedy Ally jechała na lotnisko, Austin bardzo powoli otwierał kopertę. Kiedy otworzył ją, wyciągnął białą kartkę i powoli zaczął czytać każde napisane przez jego przyjaciółkę słowo.
"Drogi Austinie
Kiedy ty czytasz ten list, możliwe iż jestem w drodze na lotnisko albo już siedzę w samolocie i czekam na lot. Nie powiem gdzie lecę, bo sama nie jestem pewna gdzie rodzice mnie zabiorą. Wiem, że jadę najpierw do mojej babci, która niestety jest ciężko chora, nie ma już dla niej ratunku. A potem wraz z rodzicami i Stellą wyjeżdżamy do i tutaj też nie wiem gdzie. Ciężko jest mi to pisać, ale jeszcze ciężej byłoby mi powiedzieć Ci to prosto w twarz. Możesz mnie teraz znienawidzić, wcale nie będę zdziwiona tym. Sama jestem na siebie zła i na twoim miejscu też bym siebie znienawidziła, ale postaw się również w mojej sytuacji. Nie jest łatwo mi cię opuszczać, ale muszę. Więc wyjeżdżam na stałe i raczej już nie wrócę. Mam nadzieje, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Pomimo tego iż wyjeżdżam nigdy o Tobie nie zapomnę, rozumiesz. Nigdy. Dziękuję ci za te piękne lata przyjaźni.
Twoja przyjaciółka Allyson Dawson"
*~*
Jest Prolog? Jest. Witajcie. O to prolog. Teraz będę pisać już w czasie teraźniejszym. Pierwszy rozdział powinien się niedługo pojawić. Raczej nie będziecie długo czekać, no chyba, że będę miała dużo nauki w tedy to co innego. Zapraszam was do zakładki z bohaterami tam dowiecie się kto będzie występował w moim opowiadaniu. Mam nadzieje, że zdobędę jakiś czytelników. Na dzisiaj to tyle. Do Napisania.
*Never Sey Never*
Będę na pewno czytać.Zyskałaś stałą czytelniczkę.
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńChcę nexta już. Świetny prolog :)
Będę na pewno czytać.